Dlaczego ESN? Co zmotywowało Cię do dołączenia do Stowarzyszenia? Co sprawia, że wciąż masz ochotę w nim działać?
Moja przygoda z ESN-em zaczęła się od tego, że podczas minionych wakacji zobaczyłam ogłoszenie dotyczące rekrutacji do projektu Buddy. Pomyślałam, że może to być ciekawe urozmaicenie mojego życia podczas pandemii, a ponieważ brałam już udział w Erasmusie w gimnazjum oraz wymianie uczniowskiej w liceum, to nie wahałam się długo. Wiedziałam, że kontakt ze studentami zagranicznymi to atrakcyjna możliwość nawiązania nowych znajomości i ćwiczenia języków obcych. Wtedy miałam jeszcze pośredni kontakt z ESN-em. Wysłałam dziewczynom z PR-u zdjęcie na Instagrama do kampanii powitalnej Erasmo i to był właśnie ten moment, kiedy Marta Komisarczyk pierwszy raz wspomniała mi o rekrutacji jesiennej, zachęcając do dołączenia do Stowarzyszenia. Jakiś czas później rozpoczął się semestr zimowy, a z nim Orientation Week. Miałam kilka pytań w imieniu mojego Erasmo, więc kontaktowałam się z Martą. Organizowane wydarzenia tak mi się podobały, że sama chciałam brać w nich udział! Jednak jako Buddy uczestniczyłam tylko w grze miejskiej. Marta ponownie przypominała mi o rekrutacji do Stowarzyszenia i zaczęłam się nad tym bardziej zastanawiać.
Po wysłaniu zgłoszenia miałam rozmowę rekrutacyjną i dołączyłam do Stowarzyszenia w listopadzie na okres próbny, a w styczniu stałam się członkinią zwyczajną. Działam w Stowarzyszeniu krótko, ale intensywnie, bo sprawia mi to ogromną, nieskrywaną radość! Poznałam wiele nowych osób, z którymi nie tylko pracujemy razem nad różnymi projektami, ale także spędzamy razem czas prywatnie, tworząc nowe przyjaźnie. Zaznajomiłam się z nowymi technikami i narzędziami pracy, a nawet nauczyłam się robić grafiki, co wcześniej było dla mnie czarną magią. ESN to nieustanna szansa na rozwój i nie jest to puste hasło bez pokrycia. Najlepszym przykładem jest to, że na początku lutego zostałam koordynatorką grupy Social Inclusion. Chwilkę później zgłosiłam się także do organizacji Orientation Week-u. W październiku brałam tylko udział w grze miejskiej jako Buddy, a semestr później, w marcu to mnie przyszło organizować siedem dni wydarzeń dla niemal siedemdziesięciu osób, o których przeczytać można w artykule podsumowującym to wydarzenie. W kwietniu zorganizowałam pięć wydarzeń stacjonarnych, ale na ten temat też już powstaje artykuł. Działamy jako grupa SI regularnie online, sama również udzielam się i współpracuję z innymi grupami.
Działam w ESN-ie, ponieważ się od niego uzależniłam. Efekty mojej pracy dają mi ogromną satysfakcję, robimy wartościowe rzeczy, Erasmo wciąż pytają, kiedy następne wydarzenia, a ja z dumą opowiadam wszystkim o naszych wartościach i działaniach, bo jest to niewątpliwie powód do dumy. Zaraziłam pasją do ESN-u nawet moje trzy koleżanki, które dołączyły do Stowarzyszenia w wiosennej rekrutacji –Agnieszka w Poznaniu, Gosia w Łodzi, Klaudia w Toruniu. Wiem też, że mój kolega Eryk planuje dołączyć do naszej sekcji po powrocie z Erasmusa!
W ESN-ie panuje świetnie atmosfera, wyczuwalna jest otwartość i życzliwość. Wiem, że mogę zgłaszać bez obaw swoje pomysły i jest przede mną jeszcze wiele nowych możliwości! W tym momencie nie wyobrażam sobie mojego życia bez członkostwa w ESN-ie, bo to właśnie ono sprawiło, że codzienność stała się niezwykle kolorowa i różnorodna!
Jak nie ESN to... (kilka słów o Twoich zainteresowaniach)?
Jestem gadułą (co może być zauważalne po długości moich odpowiedzi). To rodzinne u kobiet z naszego drzewa genealogicznego (śmiech). Niezwykle wartościowy jest dla mnie czas spędzony z najbliższymi. Kontakt z drugim człowiekiem jest dla mnie niezbędny, ponieważ jestem ekstrawertyczką. Dlatego mój kalendarz jest niemal wypełniony po brzegi, bo zawsze, gdy tylko mogę, staram się z kimś spotkać, co nie jest wcale takie łatwe, bo, odkąd zaczęłam studiować i przeprowadziłam się do Poznania, krąg osób, które znam, stale powiększa się, a doba jakby stawała się coraz krótsza (śmiech). W wakacje nawet odwiedzili mnie w Poznaniu na kilka dni z nocowaniem ciocia i wujek z moim bratem ciotecznym, babcia z dziadkiem, rodzice oraz kilka koleżanek. Gdy potrzebuję pobyć sama, wybieram się na spacer, żeby nieco uporządkować myśli i oczyścić umysł. Jeśli mogę, to idę biegać. Jestem kociarą i entuzjastką kultury włoskiej – uczęszczam na kurs języka włoskiego. Poza tym wciąż o czymś myślę, coś planuję i organizuję. Cały proces planowania czegokolwiek bardzo mnie angażuje i sprawia, że jestem ukontentowana, zwłaszcza, jeśli te zamierzenia po zderzeniu z rzeczywistością są wykonalne i uda mi się je zrealizować, robiąc miejsce na kolejne.
Co Cię motywuje do wstania z łóżka (czyli kilka słów o Twojej motywacji)?
Zawsze byłam bardziej nocnym markiem aniżeli rannym ptaszkiem. Jednakże cieszę się, że od niedawna się to zmieniło! Od lutego musiałam przez dwa tygodnie wstawać rano, bo miałam rehabilitację. Później z uwagi na zimową sesję wstawałam wcześnie na egzaminy bądź żeby pouczyć się, a potem już pod koniec lutego zaczęły się dyżury w biurze, w marcu Orientation Week, w którym codziennie brałam udział, a potem inne wydarzenia, a od kwietnia także praktyka studencka. Wstaję rano z uwagi na zajęcia, pracę, zobowiązania wobec innych. Sama z siebie nie mam motywacji, żeby rozpocząć wcześnie dzień, dlatego cieszę się, kiedy mam coś do zrobienia albo jestem z kimś umówiona, bo wyciąga mnie to z łóżka, sprawiając, że dzień jest dłuższy i zdecydowanie lepiej wykorzystany. Policzyłam, że ostatnie dziewięć weekendów spędziłam (w mniejszym lub większym stopniu) z ESN-em. Diametralnie zmienił się mój styl życia i cieszę się z tego powodu, ponieważ czuję, że nie marnuję czasu, który jest tak cenny, a kiedyś uciekał mi przez dwudziestopierwszowiecznych złodziei czasu i rozpraszacze jak telefon, komputer czy telewizor.
Film/serial/książka, które mają dla Ciebie duże znaczenie i dlaczego?
Film który mogę obejrzeć absolutnie zawsze to klasyk – Dirty Dancing. Mam do niego słabość nie tylko z uwagi na Patricka Swayze i historię pięknej miłości. Trzeba pamiętać, że ten melodramat porusza wiele ważnych tematów takich jak różnice klasowe, nepotyzm, problem głodu czy aborcja. Połączenie z kultową muzyką i szczęśliwym zakończeniem sprawia, że jeśli tylko Dirty Dancing jest w telewizji, to już wiem, że nie szukam nic innego, a często też sama włączam ten film na Netflixie. Nawet nie wiem, ile razy już go obejrzałam, ale myślę, że niedługo będzie można to liczyć w dziesiątkach.
Jeśli chodzi o seriale, to z tych o krótszych odcinkach zdecydowanie Friends, The Big Bang Theory oraz Jak poznałem waszą matkę – mogą lecieć w tle, gdy coś robię i wcale nie przeszkadza mi, że widziałam dany odcinek kilkanaście razy, niezmiennie bawią i uczą. Z innych klimatów najbardziej zafascynowałam się zdecydowanie produkcją Ty – obejrzałam pierwsze dwa sezony trzykrotnie i z niecierpliwością czekam na premierę trzeciego! Ten mroczny klimat i enigmatyczność niezwykle mnie wciągnęły, dostarczając ekscytacji i sprawiając, że wciąż chcę więcej i więcej, a do głównego bohatera zamiast odrazy czuję... współczucie, słabość i sympatię.
Przechodząc do ulubionej książki, tutaj – tak jak w przypadku filmu – faworyt jest tylko jeden i jest to głośna amerykańska powieść Jerome'a Davida Salingera pod tytułem Buszujący w zbożu. Ta książka urzeka mnie prostotą, bezpośredniością i autentycznością. Zawsze zostawia mnie inną, bogatszą o nowe doznania, za każdym razem dostrzegam inny detal, spojrzę na tę samą historię z innej perspektywy, będąc inną Karoliną niż ostatnio, zreflektuję się. Czytana w gimnazjum, liceum czy na studiach – niezmiennie mnie zachwyca. Serdecznie polecam tę pozycję!
Nowa pasja/zainteresowanie/zajęcie, które zaczęłaś praktykować w czasie pandemii?
Początek pandemii był dla mnie bardzo trudny, ponieważ po 13 latach zmuszona byłam pożegnać moją ukochaną kotkę – Nelkę. Po pewnym czasie, gdy wszystko sobie już poukładałam, zaczęłam angażować się w różne aktywności studenckie i inwestować mój czas w aktywności dodatkowe. Zaczęło się od powołania do Rady Dyscypliny Naukowej Nauki Prawne w Poszerzonym Składzie jako przedstawicielkę studentów i brania udziału w wyborach dziekańskich, przeprowadziłam szkolenia dla nowych studentów, zostałam powołana na Pełnomocniczkę Rady Samorządu Studentów Wydziału Prawa i Administracji UAM ds. Kół Naukowych, na przedstawicielkę studentów w Radzie Programowej grupy kierunków studiów Kierunek prawno-ekonomiczny oraz Zarządzanie i prawo w biznesie, dołączyłam do Stowarzyszenia ESN UAM Poznań, kandydowałam i zostałam wybrana członkinią Komisji Rewizyjnej Samorządu Studentów UAM, a później zostałam jej sekretarzem, dołączyłam do Stowarzyszenia Społeczność LGBT+ UAM, Komisji Socjalno-Ekonomicznej Samorządu Studentów UAM oraz do Stowarzyszenia ELSA Poznań. W kwietniu rozpoczęłam pracę w Urzędzie Miasta Poznania w ramach praktyk studenckich, co zmusiło mnie do rezygnacji z jednej funkcji oraz członkostwa w jednym stowarzyszeniu z powodu zmiany mojej dyspozycyjności. Te wszystkie aktywności spowodowały, że, paradoksalnie, to właśnie w pandemii poznałam najwięcej ludzi w moim życiu w tak krótkim czasie, a dzięki byciu częścią ESN-u są to nie tylko osoby z Polski, ale także innych zakątków Europy i innych kontynentów. Pandemia okazała się dla mnie także powrotem do mojej miłości, jaką jest bieganie, ponieważ pozwolił mi na to po ponad dwuletniej przerwie mój stan zdrowia. Moją inspiracją i motywacją był koordynator grupy Sport – Patryk – ponieważ zapisaliśmy się razem na zawody na dystans 10 km. Dostałam zielone światło od mojej lekarki w grudniu, a dlatego, że przyświecał mi cel wspólnych zawodów, trenowałam nawet wtedy, kiedy termometr pokazywał kilkanaście stopni poniżej zera, a temperatura odczuwalna wynosiła -23°C. Było też dużo rzeczy, które podczas pandemii zrobiłam po raz pierwszy. Myślę, że najbardziej wartą przytoczenia jest protestowanie po październikowym wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Jest to dla mnie szczególne wydarzenie, ponieważ pierwszy raz wyszłam na ulicę protestować. Konkludując, pomimo początkowej stagnacji podczas pandemii, w pewnym momencie zaczęłam uczyć się i próbować wielu nowych rzeczy, a także skupiłam się na pracy. Otworzyło się przede mną wiele drzwi, napotkałam też liczne przeszkody, ale nie powstrzymało mnie to przed samorozwojem i różnoraką działalnością – nie tylko online, ale także stacjonarnie. Przyszło mi sprawdzić się w roli poznańskiej przewodniczki, organizatorki wydarzeń stacjonarnych w obliczu obostrzeń oraz był to czas na próbowanie nowych rzeczy, wybieranie priorytetów i podejmowanie decyzji, w którym kierunku chciałabym iść. Pandemia może i zamknęła mnie na jakiś czas w domu, ale nie zamknęła mnie na świat i możliwości, które daje. Marzec i kwiecień tego roku to zdecydowanie najbardziej produktywne miesiące w moim życiu i choć wiąże się to z największym zmęczeniem jakiego kiedykolwiek doświadczyłam, to niesie za sobą też największą radość i satysfakcję. Czy było warto? Zdecydowanie tak!
Na pytania odpowiedziała:
Karolina Jankowska
Follow us